2020-07-16 Zgromadzenie publiczne na placu Dąbrowskiego
A tak zapraszał na to wydarzenie Andrzej Kompa:
Możecie oczywiście zacząć rozliczenia. Pisać, kto zawinił, wyrzekać. Ale to nie ma sensu, tym bardziej, że każdy ma w zanadrzu swoją ulubioną, subiektywną przyczynę (przyczyny). Ja też, ale to nieistotne. Niektórzy z nas zaczynają się też kłócić i obwiniać. Mam inny pomysł.
Przyjdźmy w czwartek o 20.00 na pl. Dąbrowskiego. Wszyscy, którzy są w Łodzi, którzy mogą, i którzy przez chwilę nie chcą być sami. Weźcie flagi polskie, europejskie, tęczowe i jakiekolwiek jeszcze chcecie. Przyjdźcie nawet, jeśli jesteście tak zmęczeni, że to byłaby Wasza ostatnia bytność na placu w tej roli.
To nie ma być żadna oficjalna demonstracja polityczna. Po prostu przyjdźmy, żeby przez chwilę pobyć razem, wziąć się za ręce i zaśpiewać cztery zwrotki Mazurka i tę nieśmiertelną piosenkę, którą Wam tu podsyłam. Może być nas nawet i dziesięcioro, nieważne. Niektórzy nazwą to jękami i kwikiem, tak jak moje posty nazywali "wysr**ami" i "wyrz**ami". I could not care less.
Myślę, że dobrze już wiecie, że nie planuję Was do niczego skaptować. Nie podpowiem też żadnych złotych recept. Ale mogę Wam obiecać jedno. Chociaż jeszcze jakiś czas będę mierzył się z tym co się stało, jestem gotów stać na ulicy dalsze trzy i pięć lat w obronie konstytucji, niezawisłości sądów, uczciwych mediów, praw człowieka, naszej obecności w UE, osób lgbt+, dbałości o klimat. I w Łodzi, i jeśli będę mógł się Wam do czegoś przydać, w Zgierzu, Pabianicach, Zduńskiej Woli, Sieradzu, Lublinie, Jaśle, Pyrzycach i Londynie. I nie przestanę publicznie wypowiadać się na tematy polityczne, póki prezydent i elekt Andrzej Duda et consortes nie staną przed Trybunałem Stanu. (...)
(...) Tymczasem otrzyjcie łzy i noście głowy wysoko. Teraz będzie, być może trudniej, ale przecież... ...we shall overcome, someday
PS. chciałbym też podziękować moim osobistym Przyjaciołom, dzięki którym znoszenie tego wszystkiego jest o niebo łatwiejsze.